Podzielę się z Wami moją historią, choć kiedyś byłby to dla mnie temat bardzo wstydliwy i nie miałabym w sobie tyle odwagi, żeby publicznie o tym opowiedzieć. Na szczęście mam za sobą przejmowanie się tym "co inni powiedzą".
Może moja historia sprawi, że ktoś z Was będąc w podobnej sytuacji, uwierzy, że można z tego wyjść. Zobaczy światełko w tunelu.
Pamiętam to uczucie bycia w dole, pod powierzchnią ziemi, coś jakby się było zakopanym pod ziemią. Brak sił by się wykopać. Brak wiary, że to może się udać. Ta głowa, myśli atakujące same siebie, smutek, głęboki żal, frustracja, rozpacz, dużo poczucia winy, lęku. Otchłań.
Niestety gadki innych w stylu "weź się w garść", albo "że życie jest piękne" nie pomagały.
W środku czułam się potwornie, nic nie warta, bezwartościowa. Wszyscy wydawali mi się lepsi ode mnie. W depresji nie walczysz, nigdy nie atakujesz, za to zawsze chcesz się wycofać, schować w kącie. Tak naprawdę nikt z zewnątrz nie wiedział co u mnie w środku, bo jak wychodziłam do ludzi to potrafiłam pięknie się ubrać, pomalować i przykleić uśmiech do twarzy.
Depresja ma różne twarze. Całkiem spora liczba osób miewa nastroje depresyjne. U mnie też tak to się zaczęło. Później bywały momenty dużo gorsze, gdy nie chciało mi się żyć.
Niektórzy ludzie maja bardzo poważną depresję i potrzebują pomocy specjalisty, lekarstw. Ale bardzo wiele osób nie ma stwierdzonej depresji tylko nastrój depresyjny . I tym ludziom można pomóc przez pracę nad przyczyną, nad konfliktem, który wywołał ten nastrój. Tym zajmuje się Totalna Biologia. Odkrywaniem, uświadamianiem sobie przyczyny powstania choroby, albo jakiegoś zachowania.
Z lekami spróbowałam. 3 dni brałam jakieś psychotropy. Czułam się fatalnie. Gdy zadzwoniłam do psychiatry, powiedziała, że to normalne, że za ileś tygodni będzie lepiej. Przedziwnie się czułam po tych lekach , jakbym odłączała się od siebie… Odstawiłam je, jakoś czułam, że można inaczej z tego wyjść!
I tu ważny moment. Ja już chciałam z tego wyjść, miałam dość, i prosiłam Boga, wszechświat o pomoc, o wskazówkę. I się zadziało.
I dostawałam je, jedną po drugiej.
Jest to ważny moment, dlatego, że ja już tego chciałam, chciałam z tego wyjść… Piszę to, gdyż uważam, że nie da się nic zrobić za kogoś, namówić na terapię. Ta osoba musi sama chcieć. Po prostu.
I tak, najpierw trafiłam na medycynę chińską, zioła, sposób odżywiania. Później ktoś polecił mi refleksologię stóp, głowy. Zapisałam się na kurs w Akademii Refleksologii w Warszawie. Fajny czas, świetna wiedza, i na tamten czas mi pomogło. Głęboko wierzę w skuteczność tej metody. Jest tylko jedno ale, tu nie dochodzi się do przyczyny powstania choroby, więc zdarza się , że po jakimś czasie trzeba powtarzać serie masaży. Będąc na tym kursie spotkałam Anię, to ona poleciła mi Totalna Biologie, mówiła, że to jest to czego szukam. Przy każdym spotkaniu dopytywała, czy już się zapisałam. Aniu, jeśli to czytasz, to wiesz o tym, jak bardzo jestem Ci wdzięczna za to.
Za jej namową i przy okazji kolejnego większego "doła", zapisałam się na mój pierwszy warsztat z Recall Healing, czyli Totalnej Biologii.
To było 10 lat temu, początki , gdy Gilbert Renaud, mój nauczyciel, przyjeżdżał do Polski.
Udało mi się odkryć przyczynę depresji, żyję i chce mi sie żyć! I jestem wdzięczna za życie!
Jeśli macie do mnie pytania, piszcie, dzwońcie, nie czekajcie.
Komentarze
Prześlij komentarz